Przejdź do głównej zawartości

W dniu premiery recenzujemy "Śmierć nie ucieknie" Przemysława Borkowskiego


"Śmierć nie ucieknie” - przeczytałam, obiecałam, sumuję. Przyznam, że siadając do lektury, do nadrobienia miałam również część pierwszą - „Rytuał łowcy”. Zależało mi, żeby główną bohaterkę prokurator Gabrielę Seredyńską poznać od początku serii. Nie było to łatwe zadanie. Wciąż miałam potężnego focha na Przemysława Borkowskiego za brak kolejnej części z psychologiem Zygmuntem Rozłuckim w roli głównej. Tamtą serię czytało mi się bardzo dobrze. Wszystko grało. Główny bohater mężczyzna, ja kobieta. On inteligenty z poharataną psychiką, ja istota o miękkim serduszku. On niepokorny i wpadający w kłopoty, ja cierpliwa i uzbrojona w aptecz z plasterkami. Do tego lokalsi - z Olsztyna. Czytałam i wiedziałam, że gdyby nie mąż i dzieci w domu i gdyby nie mikro fakt, że on jest wymyślony to to się mogło udać! Zamiast ukradkowych wieczorów z Zygim, zaczęłam spotkania z Seredyńską. To trochę tak, jakbym oglądała „Szklaną Pułapkę” z tymi plasterkami pod pachą, żeby pochuchać na kuku i opatrzyć rany dzielnego Bruce’a Willis’a z zawadiackim spojrzeniem łobuza i nagle wymieniliby mi go na Angelinę Jolie o pełnych wargach. Nietrudno się domyślić, że mimo piękna i odwagi z przyczyn oczywistych nie miało szans między nami zaiskrzyć. Ona - Seredyńska też z problemami z przeszłości (punkt za wadę), ale... młoda, mądra, piękna, rudowłosa i szczupła(!). Za dużo tych dobrodziejstw jak na jedną kobietę! Nie było szans na chemię między nami. Kunszt autora uratował sytuację. Książkę łyknęłam w dwa wieczory. Akcja ciekawa, przyjemne dialogi, bez zbędnych opisów i lania wody, wyraziści bohaterowie. To wszystko sprawiło, że chęć wyjaśnienia zagadki wyłączyła mnie na chwilę z życia rodzinnego. Nic dziwnego, że natychmiast po „Rytuale łowcy” na tapetę wrzuciłam „Śmierć nie ucieknie”. Do Gabryśki zdążyłam się nawet przyzwyczaić i już nieco delikatniej drgała mi lewa powieka, gdy czytałam, że jest zarobiona i z tego powodu chudnie. Też mam młyn i najwidoczniej zepsutą wagę w domu. Trzeba jej oddać, że w tej historii się działo. Faktycznie była styrana. Trafiła na sprawę z pierwszych stron gazet i wszystkie oczy zwróciły się na nią. Wiadomo jak się pracuje, gdy wszyscy dokoła patrzą nam na ręce… Akcja zaczyna się od pierwszych stron. Od początku czytelnik zostaje wkręcony w spiralę niewiadomych. Ja to bardzo lubię. Moim skromnym zdaniem dobra książka to ta, która pochłania do tego stopnia, że zaczynam unikać zerkania na zegarek, a każdy kolejny rozdział jest tym „ostatnim na dziś”. Autor ma cenną umiejętność omotania czytelnika obrazami kolejnych postaci nakreślonymi w taki sposób, że właściwie z każdym kolejnym rozdziałem jest więcej znaków zapytania. Gdy utwierdzałam się w przekonaniu, że ten dobry jest na pewno dobry, a ta zła serio jest zła akcja robiła zwrot o 180 stopni i cała moja detektywistyczna dedukcja szła psu pod ogon. Znów nie miałam pojęcia kto jest niespełna rozumu. On, ona czy może ja? Niby od początku wiadomo, że akcja osnuta jest wokół nieprzepracowanego problemu z przeszłości, który eskaluje z biegiem lat, ale skala i rodzaj tego co serwuje nam autor na koniec zaskakuje. Czy warto sięgnąć po kontynuację przygód Seredyńskiej? Zdecydowanie tak. Moim zdaniem jest ona lepsza od części pierwszej. Ciekawsza fabuła, która intryguje i nie pozwala odłożyć książki mimo jęków dobiegających znad poduszki obok, że światło lampki razi i że za kilka godzin trzeba przecież wstać do pracy!

Aleksandra Janicka



Popularne posty z tego bloga

Ferie Zimowe czas, start! Teatralne Hece w Bibliotece.

Mieliśmy przyjemność gościć Panią Hanię Banasiak. Znana i ceniona aktorka Teatru Lalek opowiadała o tym jak kluczowa w pracy aktora (i nie tylko!) jest wyobraźnia. Na warsztatach dotyczących teatru nie mogło zabraknąć przedstawienia. Papierowe ilustracje kamishibai wprowadziły nas w baśniowy świat. Po wysłuchaniu opowieści o „Królowej Śniegu” postanowiliśmy stworzyć własną sztukę w formie obrazkowej. Fabuła „Czerwonego Kapturka” przedstawiona przez dzieci na planszach udowodniła, że nasi goście na brak wyobraźni nie mogą narzekać. Działo się! Były tornada, błyskawice, babcia została rażona piorunem (spokojnie - przeżyła!), leśniczy ukrywający się pod postacią ślimaka, by śledzić poczynania wilka, mądry i pomocny kruk, który podpowiedział Kapturkowi wybór drogi życiowej. Jednym słowem – na bogato! Na kolejne fascynujące teatralne spotkanie z Panią Hanią i jej nieograniczoną wyobraźnią zapraszamy już za tydzień.  

Jesień z Przedszkolem Miejskiem Nr 32 🍃🍂🍁

Odwiedziły nas dzieci z Przedszkola Miejskiego Nr 32 w Olsztynie. Rozmawialiśmy o jesieni, o zmianach zachodzących w przyrodzie. Nasi goście wysłuchali opowiadania o Toli z serii „Jesień Toli” aut. Anny Włodarkiewicz. Obejrzeli jesienny teatrzyk kamishibai. Wspólnie zainscenizowaliśmy opowieść o przygodach w lesie podczas grzybobrania. Dzieci wykazały się sporą wyobraźnią ochoczo uczestnicząc w przygotowanej przez nas zabawie.  

II Piknik Rodzinny „Na Dzikim Zachodzie”

      Na pożegnanie lata , ostatniego dnia wakacji, zorganizowałyśmy wspólnie z koleżankami z filii nr 6 i 13 II Piknik Rodzinny „Na Dzikim Zachodzie”, na placu zabaw między Nagórkami a Jarotami. Było mnóstwo gier, konkursów i dużo dobrej zabawy. Można było połowić ryby, spróbować swoich sił w wyścigach, sprawdzić umiejętności rzucania do celu, czy nauczyć się tańca indiańskiego. Jak przystało na imprezę biblioteczną nie zabrakło też książek o dzikim zachodzie i głośnego czytania legendy indiańskiej. Na pikniku pojawiło się dużo rodzin a największą nagrodą dla organizatorów były uśmiechy na twarzach dzieci. Dziękując wszystkim uczestnikom za wspólną zabawę, mówimy do zobaczenia na następnym pikniku. Telewizja Olsztyn   Olsztyn24 Olsztyn24 Film