Agnieszka Sowińska – absolwentka Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, specjalność
Psychologia Zdrowia i Rehabilitacji. Ukończyła szereg szkoleń w tym: z zakresu
mediacji, racjonalnej terapii zachowań, strategii interwencji kryzysowych.
Prowadzi szkolenia grupowe dla osób zagrożonych wykluczeniem społecznym.
Pracuje z osobami niepełnosprawnymi oraz osobami w wieku senioralnym.
1. Mówiąc i myśląc o
pandemii odczuwamy głównie lęk i o nim najwięcej się mówi. Mniej za to
rozmawiamy o żalu. A przecież pandemia sporo nam odbiera. To chyba naturalne,
że zaczynamy odczuwać też mniejszy lub większy żal? Czy u dzieci, których
zazwyczaj aktywny świat nagle się
zatrzymał, poczucie lęku, żalu oraz straty może być odczuwalne bardziej niż u
osób dorosłych? Jak według Pani powinniśmy rozmawiać z nimi o tej trudnej
sytuacji?
Sytuacja, w której wszyscy się
znaleźliśmy jest bardzo specyficzna, ciężko ją porównać do czegokolwiek co
znamy, jednak emocje i mechanizmy, które ujawnia są uniwersalne. Lęk jest tu
bardzo adekwatnym odczuciem, którego doświadczyła zdecydowana większość ludzi.
Poczucie zagrożenia spowodowane możliwością zarażenia się poważną chorobą to
tylko jeden z wielu aspektów. Dochodzi do tego ogromna nieprzewidywalność
codziennego życia w ostatnich miesiącach- zmiany zawodowe, zmiany stylu życia,
naszych nawyków i sposobu spędzania czasu wolnego, trudności finansowe i
niepewność przyszłości. Nasze życie się zmieniło wbrew naszej woli i nikt nie
jest w stanie nam powiedzieć jak długo ta sytuacja potrwa i jak rozległe będzie
miała konsekwencje – jest to niewątpliwie ogromnie stresujące doświadczenie. Wiele
osób w naszym zapędzonym, nastawionym na natychmiastowe odpowiedzi świecie ma
duże trudności z tolerowaniem uczucia niepewności, bezradności i braku
kontroli. Wszystkie wyżej wymienione zmiany możemy też traktować w kategoriach
straty – niejednokrotnie straciliśmy poczucie bezpieczeństwa, stabilizacji,
możliwość swobodnego spotykania się z ludźmi, także tymi bardzo nam bliskimi,
straciliśmy wiele aktywności i możliwości spędzania czasu, niekiedy straciliśmy
pracę i źródło dochodów. Także dzieci doświadczyły wielu zmian i strat, które są
dla nich nie mniej bolesne niż dla osób dorosłych. Mogą one o tyle trudniej to
znosić, że często nie rozumieją całej sytuacji i powodów ponoszenia tych strat.
Tutaj pojawia się rola dorosłego, który może dziecku pomóc przejść przez ten
proces i związane z nim emocje. Komunikacja jest bardzo ważna, rozmowy są
bardzo ważne, także, a może w szczególności, te z dziećmi. Dziecko nie jest w
stanie samodzielnie wyjaśnić sobie wielu sytuacji i emocji, które odczuwa.
Potrzebuje wsparcia i mądrego dorosłego, który je przez ten czas przeprowadzi.
Pamiętajmy zawsze o dostosowaniu języka naszych wypowiedzi a także ilości i
jakości podawanych informacji do każdego dziecka i jego
intelektualno-emocjonalnych możliwości. Inaczej będziemy o sytuacji rozmawiać z
5-latkiem a inaczej z 13-latkiem. Niewątpliwie jednak każde dziecko takiej
rozmowy potrzebuje. Znajdźmy czas na rozmowę, wysłuchanie pytań, żalów i lęków
naszego dziecka, nie zbywajmy go, nie bagatelizujmy, nie mówmy, że jego
przeżycia są mniej ważne a problemy błahe. Z drugiej strony, nie straszmy i nie
wykorzystujmy tej sytuacji żeby na dziecku wymusić jakieś zachowania – rodzic
jest od tego, żeby dać poczucie bezpieczeństwa, zapewnić o miłości.
2. Jak
sobie poradzić z innymi uczuciami? Wiadomo, że w parze z żalem i lękiem może
iść też gniew czy agresja, zarówno u dzieci jak i dorosłych.
Oczywiście, że takie uczucia mogą się
pojawić. Pojawianie się gniewu również jest naturalne. I nic w tym złego –
każda emocja jest po coś, każda nam o czymś mówi. Gniew informuje nas o tym, ze
jakaś sytuacja, w której się znaleźliśmy, nie odpowiada nam, że się na nią nie
zgadzamy, chcemy inaczej. Czasem dokonanie zmian jest możliwe a innym razem
nie. W obecnym czasie nad wieloma rzeczami utraciliśmy kontrolę i to może w nas
wywoływać złość. Chcę pójść do kina, ale nie mogę, chcę się spotkać z bliskimi,
ale nie mogę ograniczenia i regulacje
prawne w ostatnich miesiącach często wywróciły nasze życie do góry nogami. Czy
złość jest naturalna w takiej sytuacji – tak. Czy naturalna jest agresja? Nie.
To, ze pojawi się w nas emocja jest naturalne i niezależne od nas. To, co z tą
emocją zrobimy – to już nasza decyzja i wybór. Oczywiście bardzo często są to
silne mechanizmy, wyuczone od dzieciństwa i nie tak prosto je zmienić. Jednak w
naszej mocy jest praca nad własnymi reakcjami, tak, aby nie były destrukcyjne
dla nas i naszego otoczenia. Agresja u dzieci często ma źródła w agresywnych
postawach i zachowaniach dorosłych opiekunów – dzieci uczą się od nas przez
obserwację i naśladowanie. Dojrzały emocjonalnie dorosły, który potrafi
zaakceptować sprawy od niego niezależne (nawet jeżeli mu się nie podobają), potrafi
zaakceptować pojawiające się emocje, ale nie pozwala im sobą zawładnąć, szuka
rozwiązań dla swoich problemów, stara się być w życiu aktywny to dobry przykład
dla dziecka, które również będzie wykształcało w sobie takie postawy i
zachowania. Oczywiście idealnych rodziców nie ma i nigdy nie będzie, każdy z
nas popełnia błędy i ma trudniejsze dni, ale powinniśmy dążyć do tego, aby
swoimi postawami i zachowaniami dawać dziecku przykład i naukę, a nie tylko
ograniczać się do złotych rad dla dziecka jakie powinno ono być, kiedy sami
wcale tak nie postępujemy.
3. Czy w
Pani opinii tak trudną i niestandardową sytuację lepiej znoszą młodzi ludzie
czy jednak osoby starsze?
Nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć na to
pytanie. Bardziej niż sam wiek znaczące wydają mi się cechy charakteru,
temperament oraz konkretny kontekst aktualnej sytuacji życiowej każdej
poszczególnej osoby. Dojrzałość emocjonalna niekoniecznie musi być związana z
wiekiem metrykalnym ;) Ci z nas, którzy czują wsparcie bliskich osób, nawet
jeśli teraz osoby te nie mogą być blisko fizycznie, na pewno łatwiej znoszą
całą tą sytuację. Poczucie osamotnienia może być teraz szczególnie dotkliwe i
bolesne. Jeśli nie mamy bliskich, satysfakcjonujących relacji z innymi ludźmi,
czas ten może być jeszcze trudniejszy niż zazwyczaj. Dla wielu osób najbliższym
towarzyszem, który pomaga przetrwać ten czas jest zwierzę domowe. Wiele osób
szuka pocieszenia w książkach, które także potrafią być nie tylko sposobem na
„zabicie czasu”, ale i wspaniałym, rozwijającym nas towarzyszem. Jednak w mojej
opinii to właśnie poziom odczuwanego wsparcia odgrywa kluczową rolę dla naszego
poziomu zadowolenia z życia w obecnej sytuacji.
4. Czy według Pani pozostanie w domu przez dłuższy okres i spędzanie więcej
czasu z rodziną w czasie pandemii może wpłynąć pozytywnie na relacje jej
członków czy wręcz odwrotnie?
Bardzo często, mówiąc o pandemii,
dostrzegamy jedynie zagrożenia i straty. Nie ma wątpliwości, że pojawianie się
groźnej choroby, jej światowy zasięg i związane z tym problemy są zjawiskiem
negatywnym. Jednak nawet z negatywnego zjawiska mogą wyniknąć pozytywne
konsekwencje. W kontekście tego pytania bardzo ważne jest to, jaki był nasz dom
i nasze relacje przed pandemią i przymusową izolacją. Wiele zjawisk się w tym
czasie zintensyfikowało. Niestety, dzieci, które w swoich domach doświadczały
przemocy i nadużyć fizycznych bądź psychicznych, w ostatnim czasie, zazwyczaj
doświadczają ich jeszcze więcej. Jednak to przymusowe zwolnienie tempa życia
dla bardzo wielu rodzin otworzyło też przestrzeń na większą bliskość, częstsze
bycie ze sobą, poznawanie się w różnych sytuacjach. Dla wielu z nas był i jest
to czas przewartościowania tego czym się w życiu kierujemy, zobaczenia tego, co
naprawdę jest dla nas w życiu warte. Rozmawiam z osobami, które opowiadają mi
jak cudowny i owocny czas spędziły ze swoimi dziećmi, pomimo trosk i
niepewności. Dla wielu dzieci był to nieoceniony czas spędzony z rodzicami,
rodzeństwem, czas kreatywności i rozwoju, zacieśniania więzi i budowania
relacji. Czas nauki w bardzo szerokim rozumieniu tego słowa. Mam nadzieję, że
teraz, powoli wracając do normalnego funkcjonowania, takie doświadczenia w nas
pozostaną.
5. Myśli
Pani o tym, jakimi wyjdziemy z tego wszystkiego, zarówno my dorośli jak również
dzieci, jak nas wszystkich to zmieni?
Tak,
zastanawiam się nad tym. Na to pytanie również nie da się udzielić
jednoznacznej odpowiedzi. Jedni z nas wyjdą poranieni, inni silniejsi. Zmiany
są nieodłącznym czynnikiem naszego życia, choć czasem tak bardzo się ich boimy
i tak uparcie staramy się przed nimi uciekać. W psychologii mówimy o zjawisku
kryzysu rozwojowego, pojawiającego się w wyniku naturalnych zmian w toku
rozwoju człowieka. Wyrażenie to sugeruje, że aby się rozwinąć, aby się czegoś
nauczyć, potrzebujemy kryzysu, jakiegoś impulsu, który spowoduje, ze będziemy
musieli rozwinąć nową umiejętność, cechę, sposób zachowania. Jest to bardzo
naturalne dla dzieci – ich rozwój jest zauważalny niekiedy wręcz z dnia na
dzień. Aktualna sytuacja może wiele nas nauczyć, także nas, dorosłych. Możliwe
jest, abyśmy z tego trudnego czasu wyszli z pozytywnymi zmianami, z większą
świadomością siebie, swoich potrzeb, ważnych dla nas wartości, z silniejszymi
więziami z bliskimi osobami.
Dziękuję za rozmowę.
Aleksandra Janicka